Lwiczka – ogłoszenie

Długo wahałam się przed napisaniem tego wpisu, bo i decyzja nie była tak łatwa jak mogłoby się wydawać. Gdy cztery lata temu zaczęłam pisać „Lwiczkę”, miałam zupełnie inny stosunek do pisania, wciąż jeszcze myślałam o napisaniu i wydaniu czegoś własnego i cały czas biłam się z myślami, czy brnięcie w fanfick, który w zamierzeniu ma być dużym, żeby nie powiedzieć ogromnym przedsięwzięciem, to aby na pewno dobry pomysł, czy przypadkiem, skoro już piszę, nie powinnam zająć się w pełni wartościowym pisarstwem. Inną kwestią było to, że się pisania fanfiction wstydziłam. Niekoniecznie chciałam, żeby ludzie kojarzyli mnie z tym z imienia i nazwiska. Potem przyszła upragniona praca i pewien rodzaj literaturowstrętu. Książki dla przyjemności oczywiście czytam nadal, lecz na jakiś czas niemal zupełnie przestałam pisać, zarówno własne teksty, jak i fanfiction. Na dobre wyleczyłam się z chęci wydania czegoś, po prostu sobie to wszystko odpuściłam.
Temat „Lwiczki” jednak powracał dość regularnie, bo ktoś czasami o to pytał, a i ja, choć o tym nie myślałam, często widziałam oczyma wyobraźni kolejne sceny, albo słyszałam w głowie dialogi. Któregoś dnia, nie mogąc już dłużej tego znieść, przejrzałam to na nowo i uświadomiłam sobie, ile pracy i ile serca włożyłam w te jedenaście rozdziałów. I jak wciąż żywa jest we mnie ta historia. Nie zostawiła mnie w spokoju od momentu, gdy jej zarys pojawił się w mojej głowie kilkanaście lat temu. I wiecie co? Nie znalazłam żadnego, dobrego powodu, żeby jej nie opowiedzieć, choćby miało to trwać długie lata. Więc opowiem.
Zaczęłam przeglądać i poprawiać istniejące już rozdziały, bo trzeba dokonać pewnych poprawek, niektóre rzeczy uzupełnić. To, co było opublikowane tu na blogu, jest narazie ukryte – niczego nie usunęłam. Stopniowo będę te rozdziały podmieniać i na nowo upubliczniać. Potem pojawią się kolejne.
Mam nadzieję, drodzy czytelnicy, że zechcecie ponownie uczestniczyć wraz ze mną w tej przygodzie i, że będzie Was wielu, bo historia, którą opowiadamy tyle jest warta, w ilu umysłach zacznie żyć.
Szczęśliwego Nowego Roku Wam życzę!
Elanor

8 komentarzy

  1. matius said:

    ooooo, taaaaaak! Czekałęm na Ciebie jak i na tę historię!

    30 grudnia 2023
    Reply
  2. matius said:

    Nie straciłem nadzieji.

    30 grudnia 2023
    Reply
  3. Zuzler said:

    Tak! Taaak! Ja chcę! Bardzo bardzo bardzo chcę i bardzo bardzo czekam! Przerażająco się cieszę, że chcesz kontynuować i równie straszliwie albo i bardziej podoba mi się, że nie porzucasz tej twórczości tak ogólnie. Ja widzę w niej nie tyle wkładkę sercową, ile to, że masz dobry warsztat, włożyłaś w wyrobienie sobie umiejętności tak zgrabnego pisania mnóstwo pracy i szkoda, żebyś z tego nie korzystała.

    30 grudnia 2023
    Reply
  4. pates said:

    Szczerze, po tytóle wpisu myślałem że ciachniesz siekierką. Ja np mam niestety ten problem, że zacznę coś pisać i nawet po kilku latach mi się odpali, żeby to ciągnąć dalej. Xd

    31 grudnia 2023
    Reply
  5. Tygrysica said:

    Bardzo się cieszę, że znów będziesz pisać. To się fantastycznie czyta.

    2 stycznia 2024
    Reply
  6. hazel96 said:

    Świetnie, że wracasz w takiej odsłonie!
    Wieczorkiem przeczytam rozdział. Sama nie usuwam prawie żadnych swoich historii. Do poprawiania nie zawsze mam serce, ale pozostaje sentyment, obserwowanie tego, jak zmieniał mi się styl itp. Czasem po bardzo długim czasie zdarza mi się dopisać coś do końca.

    3 stycznia 2024
    Reply
  7. zywek said:

    Też właśnie myślałem, że porzucasz historię.

    4 stycznia 2024
    Reply
  8. marcysia said:

    Ja też się cieszę, że wracasz.

    17 kwietnia 2024
    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *