Rzecz o pisaniu po niewidomemu

Mogłoby się wydawać, że pisarz to jeden z tych zawodów, które osoba niewidoma może wykonywać bez najmniejszych trudności. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że tak jest, a to ja się po prostu nie znam, bo nie jestem pisarką, niemniej ciągle coś pisać próbuję. I z właściwym sobie optymizmem muszę stwierdzić, że z perspektywy osoby niewidomej, niestety często sprowadza się to do wyważania otwartych drzwi.

Pomysł nie wystarczy

Załóżmy pewien powszechnie znany scenariusz. Jedziemy pociągiem, który ma opóźnienie. Nudzi nam się i w pewnym momencie wpadamy na genialny pomysł. Grom z jasnego nieba, objawienie! Nic tylko wrócić do domu, usiąść do komputera, napisać tę historię i wyciągnąć łapkę po te miliony, co to nam się słusznie należą. 😉
Gwarantuję, że uśmiechy znikną Wam z twarzy gdzieś w połowie drugiej strony. Przy trzeciej pójdziecie po kawę, herbatę, wino (niepotrzebne skreślić). Potem uruchomicie wyszukiwarkę internetową i zaczniecie wpisywać dziwne hasła. Ostatni etap jest najgorszy, bo często przejawia się waleniem głową w klawiaturę oraz ogólnym rozstrojem nerwowym. Dobry pomysł to oczywiście połowa sukcesu, lecz wykonanie jest równie ważne.

Perspektywa

Jeżeli nasz bohater nie jest akurat osobą niewidomą, musimy przestawić się na sposób postrzegania świata charakterystyczny dla osoby widzącej. Wielu może się to wydawać oczywiste, w końcu większość czytanych przez nas książek jest pisana właśnie w ten sposób. Czy jest to jednak łatwe? Absolutnie nie. Przynajmniej dla osoby niewidomej od urodzenia. Czytamy, uczymy się tego postrzegania świata od innych autorów, niemniej zawsze będzie to tylko odwzorowywanie, tworzenie z podpatrzonych u kogoś elementów. Zresztą ile byśmy się nie naczytali i tak trudno poruszać się pewnie w warstwie wizualnej naszego dzieła. Bo czy na pewno blondynka w czerwonym kapeluszu i niebieskiej sukience mogłaby wyglądać ładnie? Czy w nocy można zauważyć z okna przebiegające zwierzę? Że nie wspomnę już o sprawach dużo bardziej skomplikowanych, takich jak historyczne stroje, czy architektura. Albo choćby mowa ciała. Tego można nauczyć się z innych książek, doczytać w Internecie, ale znów jest to coś, co musimy sobie przyswoić. Nie powiem, prawdopodobnie z korzyścią dla nas.

Sto pytań do…

Czy w związku z tym uważam, że osoba niewidoma nie powinna brać się do pisania z perspektywy osoby widzącej? Nie. Jeśli tylko ma dość samozaparcia, by ciągle poznawać świat i zadręczać ludzi setkami głupich pytań, myślę, że może pisać z powodzeniem.
– Jak odróżnić mgłę od dymu? Tak, wiem, że po zapachu, ale niezupełnie o to mi chodziło. 😉
– Jaki kolor ma światło w zimie? A latem? A na wiosnę, po deszczu?
– Jakie mogą być odcienie teoretycznie tego samego koloru oczu? Przecież brązowe brązowym nie równe.
– Jaki kolor mają pociągi?
Tego rodzaju pytania można, a nawet trzeba mnożyć, jeśli będąc osobą niewidomą, myśli się o pisaniu na poważnie. Świat, który tworzymy, powinien być jak najbardziej plastyczny, oddziaływać na wszystkie zmysły czytelnika. Niekiedy łatwo się zagalopować, zapomnieć o tym i bardzo tę warstwę wizualną okroić. Nie mówię, żeby tworzyć opisy w stylu Sienkiewicza, czy Tolkiena, ale dwa zdania o barwach jesieni w odpowiednim momencie, mogą naprawdę dodać naszej opowieści klimatu.
Trzymajcie się zdrowo!
Elanor

23 komentarze

  1. jamajka said:

    Fajnie, że zwróciłaś na to uwagę, to rzeczywiście dość ważne w tego rodzaju twórczości. Na pocieszenie dodam tylko, że wyczucie świata, trochę jak orientacja w przestrzeni i parę innych rzeczy, można mieć różne, niezależnie od wzroku. Miałam koleżankę, która nigdy nie widząc doskonale wiedziała, nie wiem w jaki sposób, co do czego pasuje. Mam natomiast i taką, co widziała bardzo długo, a teraz, nie widząc, zachowuje się tak, jakby zupełnie zapomniała, ile rzeczy z tego, co ona robi, widać. Także myślę, że jak ktoś ma samozaparcie do pytań, ale też to swoje jakieś wyczucie, nie ważne czy od siebie, czy wyuczone, to da się zrobić. Dobrze jest też, według mnie, pytać kogoś, kto czyta twoje rzeczy, czy widzi różnicę. Bo możliwe, że to my sobie wkręcamy, że czegoś tam jest za mało, a potem znajdziemy książkę, którą ktoś pisał widząc i też dużo o widokach nie pisał. Choć wiadomo, świat na wzrok też ważny. 😉 Najlepiej by pewnie było najpierw dać komuś do oceny tekst, a potem dopiero powiedzieć, że sięnie widzi, no ale to logistycznie trudniejsze, choć nie niemożliwe.

    PS Ja bym chciała wiedzieć, ile zarabia agent Rowling. Agent, wydawca, czy ktokolwiek inny, kto swego czasu musiał do niej dzwonić i tak: pisz, no, pisz, czemu nie piszesz?

    19 lutego 2021
    Reply
  2. Tygrysica said:

    Ze wszystkim się zgadzam. Dlatego najłatwiejszym dla niewidomego do ogarnięcia gatunkiem, jest fantastyka, szeroko pojęta. Tam można puścić wodze fantazji i jeśli pociągi w wymyślonym świecie będą miały inny kolor niż w realnym, naszym, to nikt się nie będzie czepiał. 😀

    19 lutego 2021
    Reply
  3. jamajka said:

    Tak, ale takie światło na przykład, albo to, ile postaci na jakie odległości widzą… no niby też można zmienić, ale zwykle nawet fantastyka nie jest taka do końca odklejona. Choć sam pomysł w sumie rozumiem. 🙂 Właśnie ten Tolkien mi przypomniał. Ostatnio to czytam i mam takie: ale serio to tak widać? :d

    19 lutego 2021
    Reply
  4. magmar said:

    Osoby niewidome piszące są raczej oczytane, więc można pewne zwroty zapamiętać na zasadzie związków frazeologicznych.
    A jeśli jest z tym kłopot można zmienić formę np. popełniać artykuły, felietony, recenzje, teksty piosenek.
    Nie ma podziału na sprawna vs niepełnosprawna sztuka, chyba ze WY chcecie ją tak dzielić.

    19 lutego 2021
    Reply
  5. tomecki said:

    Związki frazeologiczne tak, ale tu chyba bardziej chodzi o dziwne szczeguły w rodzaju: z jakiej odległości widać na równinie, że człowiek ma czapkę albo jak wysoko latają słowiki albo ilu tak mniej więcej ludzi w autobusie dalekobieznym ma otwartego laptopa albo jak dokładnie wygląda respirator albo w jakich strojach pracują kasjerki w Biedronce albo ile kominów jest na przeciętnym dachu wierzowca albo chociażby proste info, że z reguły te dachy mają barierki, a piorunochron to nie tylko pionowe pręty, ale również, właśnie wzdłóż dachu są też poziome, a na górze rynny jest kratka pewnie coby się śmieci do środka nie dostawały. To są pierdoły, o których oczywiście można się dowiedzieć, no ale… no właśnie, trzeba się dowiedzieć.

    19 lutego 2021
    Reply
  6. Elanor said:

    @Tomecki Dokładnie o to mi chodzi. 🙂

    19 lutego 2021
    Reply
  7. jamajka said:

    Nikt nie chce dzielić sztuki, bardziej podyskutować o ciekawostkach,tak mi się wydaje. Poza tym, co do felietonów i tekstów zgoda, no ale to temat na inny artykuł, tak podejrzewam. W sensie, no jasne, mogę powiedzieć, że nie umiem grać na gitarze. I tu już pytanie,czy dalej chcę rozmawiać o tym, że: to zagraj na fortepianie, bo na nim umiesz, czy o tym, jak najlepiej rozpocząć naukę gitary, no nie? Bo to, że ktośchce pisać powieści czy opowiadania, niekoniecznie oznacza, że z takim samym uporem będzie dążył do pisania tekstów lub artykułów. Wiadomo, jak nie jedno, to drugie, ale to hyba chodzi o to, co Tomecki wspominał. 🙂

    19 lutego 2021
    Reply
  8. magmar said:

    Jamajko wspomniałam o związkach frazeologicznych.
    Chyba pominęłaś ten fragment.
    Dobrze, chodzi tylko o powieść, a zatem pytasz, szukasz informacji na dany temat. Przecież jak ktoś chce opisać np. przedwojenny WRocław też zbiera dokumentację.

    19 lutego 2021
    Reply
  9. Elanor said:

    @Magmar Przede wszystkim, patrzy na zdjęcia. I znowu, nie mówię, że się nie da. Wręcz przeciwnie. Tyle, że brak jednak pewnej sfobody opisywania, tworzenia porównań, którą daje wzrok. Będę się przy tym upierać.

    19 lutego 2021
    Reply
  10. papierek said:

    zgadzam się z elanor, jamajką. Nawet nie pomyślałem w sumie o takich szczegółach, ale czytając te wszystkie książki jest tam sporo takich rzeczy, dla osób widzących bardziej czy mniej oczywistych.

    19 lutego 2021
    Reply
  11. magmar said:

    Nie twierdzę, że się nie da.
    Dlatego podsunęłam dwa rozwiązania.
    Ja z lenistwa nie zdecydowałabym się na powieść.

    19 lutego 2021
    Reply
  12. darek1991 said:

    Elanor, poruszyłaś arcyciekawy problem. To, o czym wspomniałaś nie dotyczy wyłącznie niewidomych. Czy czytałaś kiedyś książki Fredericka Forsytha? Przez lata, wspomniany autor uznawany był za uosobienie dziennikarskiej precyzji. On oczywiście podejmował temat, jednak wiele osób pracowało nad zdobyciem szczegółowych informacji do jego powieści. Inny przykład, autorzy tworzący w PRLu wielokrotnie pisali o Ameryce, w której nie mogli być z uwagi na komunistyczny reżim. Czy to oznacza, że ich twórczość jest mniej wartościowa? Oczywiście, że nie. No i podręcznikowy przykład. Karol May, który pisał o dzikim zachodzie, a dopiero po latach odwiedził uwielbiane przez siebie miejsce.

    20 lutego 2021
    Reply
  13. nuno69 said:

    Zmagałem się z tym problemem podczas pisania opowieści do gry. I o ile kwestje wizualne często, chodź nie zawsze zastępowałem dźwiękami, o tyle problem sprawiały mi opisy walk, szczególnie na miecze. Nie byłem sobie na przykład w stanie wyobrazić, czy "poprzeczne cięcie" można zablokować "krótkim, siarczystym ruchem prawej ręki" tak w 100 %.

    20 lutego 2021
    Reply
  14. jamajka said:

    @magmar Nie, nie pominęłam fragmentu, zgadzam się, że można pytać, o tym też Elanor pisze. Miałam na myśli, że to tylko zasygnalizowanie pewnego problemu, nie próba, faktycznie niepotrzebnych, podziałów sztuki. Dlatego raczej sięzgadzamy. 🙂

    20 lutego 2021
    Reply
  15. jamajka said:

    @nuno69 Dokładnie. Podobnie jest z opisywaniem wszystkichrzeczy, których zasad do końca nie znasz. Przykłądowo jeżeli bohater pracuje w firmie, której kulisów działania nie potrafisz sobie wyobrazić, albo, bliżej tej walki, chociażby gra w grę, której zasad nie ogarniasz. Ja np. miałabymspory problem, żeby opisać mecz baseballu, mimo, że 50 razy ktoś mi próbował tłumaczyć. :d

    20 lutego 2021
    Reply
  16. darek1991 said:

    Ale brak wzroku nie ma z tym nic wspólnego. Poza tym, pisząc książkę zawsze można skorzystać z czyjejś pomocy. KAżdy redaktor po wcześniejszej sygnalizacji problemu zwróci uwagę na tego rodzaju opisy.

    22 lutego 2021
    Reply
  17. jamajka said:

    No to przecież ten wpis jest właśnie o korzystaniu z pomocy. Poza tym, to po prostu chodzi o to, że nie widząc musimy z tej pomocy częściej korzystać, co najlepiej podsumowałTomek. Nie tylko my musimy, ale my musimy w trochę dziwnych wypadkach. WIadomo, że do każdej książki sięrobi research, ale czasem wystarczy wejść na google Earth.

    22 lutego 2021
    Reply
  18. darek1991 said:

    Jamajko, Zauważ, że autorzy zazwyczaj w ramach podziękowań wymieniają osoby, które im pomagały w konkretnych dziedzinach. Przykładowo: dziękuję Janowi Kowalskiemu za ogromną pomoc związaną ze wprowadzeniem mnie zagadnień dotyczących medycyny takiej czy takiej. Żeby nie eksponować niepełnosprawności, wystarczy podziękować danej osobie imiennie, bez podawania szczegółów współpracy.

    23 lutego 2021
    Reply
  19. jamajka said:

    Tak, zgadzam się. Nadal mówimy o dwóch różnych rzeczach, ale zgadzam się. I autorka chyba też, skoro sama pisała, jak ważna jst pomoc innych.
    PS: Nie zawsze pisanie czegokolwiek o niepełnosprawności to jej eksponowanie.

    27 lutego 2021
    Reply
  20. Amparo said:

    Nie stety, tak to jest i to jest jedna z wielu rzeczy, która skutecznie zniechęciła mnie do pisania.

    4 marca 2021
    Reply
  21. Monte said:

    I właśnie dlatego poszłam z pisaniem w kierunku fantastyki.

    14 lutego 2024
    Reply
  22. Monte said:

    Dobry wpis i bardzo nam potrzebny.

    14 lutego 2024
    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *