Elanor nie poleca – „Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton”

Rzadko krytykuję przeczytane książki w kontekście – nazwijmy to – moralności. Nie lubię moralizatorstwa w powieściach, chyba, że są to powieści stare, w których taki styl był często normą. Wtedy mi to nie przeszkadza. Najlepiej jednak, gdy pozwala się myśleć i oceniać czytelnikowi. Ale to, co ostatnio przypadkiem wpadło w moje łapki, przeszło ludzkie pojęcie i domaga się natychmiastowego wyrażenia moralnego sprzeciwu. Wierzyć mi się nie chce, że takie rzeczy niektórzy ludzie uważają za piękne historie miłosne. Ostrzegam, to nie będzie recenzja, tylko niesmak przekuty w tekst, dlatego będą spojlery.

Piękne, szkockie krajobrazy

Do sięgnięcia po powieść: „Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton” L. A. Fiore, skłoniło mnie zawarte w jakimś znalezionym opisie stwierdzenie, że tłem akcji są piękne, szkockie krajobrazy. Jakże mogłabym się nie skusić? Nie przepadam za romansami, ale pomyślałam sobie: „A może tym razem będę mile zaskoczona”?
Niestety jedyna, dobra rzecz, jaką można o tej książce powiedzieć, to rzeczywiście piękne tło. Opowiedziana historia ma być współczesną bajką o pięknej i bestii, a jest po prostu odrażająca. Swoją drogą nie wiem czemu mam wrażenie, że to jakiś kolejny tworek na kanwie „Zmierzchu”.

Piękna i bestia

Główni bohaterowie, Brohan i Lizzie, mają dzieciństwo jak z koszmaru. Ojciec Brohana jest szaleńcem, który obwinia syna za śmierć matki przy porodzie i okrutnie się nad nim znęca. Lizzie urodziła się tylko dlatego, że matka, ze względów finansowych, chciała zatrzymać przy sobie jej ojca.
Wychowująca się w Nowym Jorku Lizzie trafia do będącej wyjątkowo okropnym miejscem szkoły z internatem, a później zostaje malarką.
Dorastający w szkockim miasteczku Brohan natomiast wybiera sobie zawód… bynajmniej nie artystyczny. Wszyscy – w tym para służących, którzy go właściwie wychowali – doskonale wiedzą, czym się zajmuje, lecz udają, że tego nie widzą. Wie też o tym Brianna, nauczycielka, która w pewnym momencie próbowała mu pomóc i która okazuje się być krewną Lizzie, o której istnieniu Lizzie oczywiście nie miała pojęcia, bo matka odcięła się od rodziny.
Kiedy Brianna umiera, zostawia Lizzie spadek, domek w Szkocji. Lizzie jedzie do Szkocji i zakochuje się w tym kraju, a także w naszym sympatycznym Brohanie, którego miejscowi nazywają wilkołakiem. Długo myślałam, że skrywana przez tego człowieka tajemnica to ewentualnie zabójstwo ojca, a reszta to już dorobione przez ludzi teorie. Ale nie. Żeby nie przynudzać, Brohan jest płatnym zabójcą. Niby wiecie, takim szlachetnym, co to dopada tych, którzy wymknęli się prawu. Dopada, torturuje, czerpiąc z tego przyjemność i zabija. Jak twierdzi, gniew musiał znaleźć ujście. Czy to rusza Lizzie, gdy się o tym dowiaduje? Nie za bardzo, choć nieśmiało sugeruje, że może warto by jednak z tymi skłonnościami walczyć.
Dzieje się tam trochę. Matka Lizzie próbuje odebrać jej spadek, na jaw wychodzą jeszcze inne świństwa i świństewka, Lizzie i Brohan uprawiają miłość (ze szczególnym uwzględnieniem francuskiej), gdzie tylko się da. Brohan „sprząta” koleżankę, która w szkole znęcała się nad Lizzie oraz innymi dzieciakami. Morduje też parę innych, mniej lub bardziej związanych z fabułą osób. Dyrektorka szkoły zostaje zastraszona i zmuszona do odejścia na emeryturę, a sama Lizzie zabija swoją matkę. Całe miasteczko przeprasza Brohana za to, że nikt nie zareagował, gdy ojciec się nad nim znęcał, miejscowy policjant tuszuje sprawę zabójstwa matki Lizzie, Brohan – jak to nazywa – przechodzi na emeryturę – i żyją długo i szczęśliwie z dziećmi, pieskami i przyjaciółmi.

Nowy numer jeden

Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, czytałam z nadzieją, że autorka poszła po rozum do głowy i przynajmniej Brohan trafi do więzienia. Ale autorka przez cały czas stara się nas przekonać, że Brohan, który wyrywał ludziom różne części ciała, zanim ich uśmiercił i nie deklaruje, że więcej nie będzie tego robił, zasługuje na szczęśliwe zakończenie, bo tak naprawdę tkwi w nim dobro, które Lizzie wydobyła na powierzchnię. A wszystko, co robił, to wina szalonego ojca. Wszelkie negatywne działania głównych bohaterów są winą ich rodziców. Chyba nawet nie mam siły, żeby komentować głupotę tego romansidła. To, w moim rankingu zdetronizowało „Zmierzch”, a byłam przekonana, że jeszcze długo się to żadnej książce nie uda.
Język jest prosty, chwilami zbyt toporny, szczególnie w scenach erotycznych. Nie można powiedzieć, że czyta się źle, potencjał ewidentnie jest, ale zmarnowany tak, że aż brakuje mi słów uznania dla tego marnotrawstwa.
Można oczywiście próbować dyskutować, że świat nie jest czarnobiały, że każdy zasługuje na drugą szansę, ale w przypadku tej powieści, te dyskusje nie mają większego sensu, bo jest niewiarygodna pod względem psychologicznym. Brohan zawodowo jest płatnym zabójcą i ćwiartowanie ludzi żywcem sprawia mu przyjemność, ale tak w głębi duszy jest uroczym człowiekiem, tylko trzeba to dostrzec.
Wiecie co? Coraz bardziej przekonuję się do pisania. Skoro wydają takie rzeczy, chyba nie będę najgorsza.
Z całego serca nie polecam i pozdrawiam Was serdecznie.
Elanor

P.S Widzicie? Zła literatura dobrze na mnie wpływa. Pojawił się publiczny wpis na blogu. 🙂

21 komentarzy

  1. magmar said:

    Bardzo dobra recenzja tylko szkoda, że streściłaś akcję.

    5 maja 2021
    Reply
  2. djsenter said:

    Dla nastolatków taka idealizacja i obrona swego rodzaju antagonisty jest czymś, co zapewne ich pasjonuje, łapie za serca.
    Nie którzy lubią takie rzeczy.
    Z tąd też fani Hitlera, Stalina. Okropni ludzie, ale jednak zapartość i determinacja w ich czynach i idealizowanie co po niektórych działa na nich jak na magnes. Bo nie mieli nigdy autorytetów w życiu, bo fakt, że tak dużo udało im się namieszać i przejąć totalną kontrolę nad państwem to już coś samo w sobie, nie ważne jak to zrobili, udało się im. Prawda? Tak jedynie mogę usprawiedliwić tę całą produkcję 😀

    5 maja 2021
    Reply
  3. Elanor said:

    Problem w tym, że to nie jest powieść dla nastolatków, choć w tej kategorii też sporo chłamu się znajdzie. To już powieść kierowana raczej do czytelniczek tak 20 plus.

    5 maja 2021
    Reply
  4. Tygrysica said:

    Brrrrrr.

    5 maja 2021
    Reply
  5. jamajka said:

    Zarąbiste podejście. Ja, jak mam wrażenie, że nie umiem robić muzyki i nigdy umieć nie będę, to włączam radio i mam takie… aaaaa, to już? OK, to coś wymyślę. xddd.
    Co do książki… No cóż… Poszli sobie widzę za daleko po wzorcu. Typowy przykład Młynarskiego i jego: baby o sześciu cyckach.

    5 maja 2021
    Reply
  6. djsenter said:

    Hmm, w takim razie nie rozumiem, kto i dlaczego by się takim czymś zachwycił, ale cóż…
    Nie źle odmużdża się społeczeństwo.
    Chociaż skoro już artystów oskarżonych o morderstwa ludzie każą wypuścić i ztwarzają z powodu, że zostali skazani za pomocą dowodów zamieszki, już coś świadczy o tym, jakie kuku na umyśle ma ludzkość.
    Bieedni, no bieedni. A mądrzy ludzie, którzy to wszystko tworzą, żeby w taką sieć zaplatać ludzi.

    5 maja 2021
    Reply
  7. Elanor said:

    Żeby nie było, ja rozumiem, że każdy może coś w życiu… totalnie spieprzyć, zrobić świństwo i to nie oznacza, że ma zostać odrazu zesłany w piekielne czeluście, że na nic już nie zasługuje. Jesteśmy tylko ludźmi, różne czynniki mają wpływ na nasze postępowanie. Chodzi o to, żeby nawet, jeśli nasz moralny kompas w danym momencie z jakichś przyczyn nawali, nie szukać usprawiedliwienia, nie obwiniać wszystkich w koło, tylko przyjąć do wiadomości, że postąpiło się źle. Dopóki to działa, wszystko jest w porządku. W tej uroczej powieści tego elementu właśnie nie było, choć główny bohater, mimo rzeczywiście tragicznego dzieciństwa, miał i dobre wzorce. To znaczy… Nie, cofam to. Przyzwolenie, jakie dawano na jego tak zwaną pracę świadczy o tym, że nie miał dobrych wzorców.

    5 maja 2021
    Reply
  8. Zuzler said:

    I Ty się jeszcze zastanawiasz? Pisz kobieto, pisz! Na Twoją cześć to nawet zaszaleję i pierwszy raz w życiu kupię tę książkę, zamiast czekać, aż się pojawi, ekhem, w różnych miejscach. 🙂

    6 maja 2021
    Reply
  9. jamajka said:

    Hahaha, a potem Elanor i jej podziękowania na początku książki. I dla Zuzler, która czeka na tę książkę w różnych miejscach. xd

    6 maja 2021
    Reply
  10. Elanor said:

    Jestem wzruszona. xddd

    6 maja 2021
    Reply
  11. magmar said:

    Tak, tu zgoda, Zuzler, Elanor ma lekkie pióro.

    6 maja 2021
    Reply
  12. magmar said:

    A może jakaś współpraca z lubimyczytac.pl?

    6 maja 2021
    Reply
  13. Zuzler said:

    No właśnie nie czeka w różnych miejscach, bo ją kupiła. 😛

    6 maja 2021
    Reply
  14. jamajka said:

    @Magmar podpisuję się pod tym, niezły pomysł.

    6 maja 2021
    Reply
  15. jamajka said:

    @zuzler No to w takimrazie: dla Zuzler, w jakimkolwiek miejscu tego nie czyta. :d
    Grosza daj pisarzowi… Ej, a te lubimyczytacie płacą? W sensie, ja nie mówię, że ni jestem za pisaniem tak o, dla wyrobienia rynku itd., ale tak z ciekawości pytam.

    6 maja 2021
    Reply
  16. Zuzler said:

    Lubię, nie lubię… Drugiej takiej jebitnej bazy w Polsce, gdzie można parę słów o książce przczytać chyba nie ma.

    7 maja 2021
    Reply
  17. piecberg said:

    Lizzie i Brohan uprawiają miłość (ze szczególnym uwzględnieniem francuskiej), gdzie tylko się da. Jeśli to ebook to może zamieść tu fragment opisu tej miłości bo zabrzmiało smakowicie, hehe.

    7 maja 2021
    Reply
  18. Zuzler said:

    A nie lepiej, żebyś sobie sam przeczytał? Jeśli się rozsmakujesz w jednym fragmencie, nie wystarczy Ci on przecież do pełni szczęścia. :O

    8 maja 2021
    Reply
  19. nuno69 said:

    A może właśnie mu wystarczy? Oh to wcielanie się w skórę innego człowieka.

    8 maja 2021
    Reply
  20. Agata.d said:

    @Zuzler, jest jeszcze biblionetka. Tam też można się sporo o książkach dowiedzieć i jest o wiele prostsza strona niż lubimy czytać.

    5 czerwca 2021
    Reply
  21. Monia01 said:

    Nuno, Ty tak serio? xd

    5 czerwca 2021
    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *