Gdy nawet światła nie da się zobaczyć

„Uśmiech losu można zobaczyć nawet w tych najciemniejszych chwilach, jeżeli tylko pamięta się, żeby zapalić światło”. Ten niezmiernie budujący cytat z „Harry’ego Pottera” przyszedł mi na myśl w momencie, gdy w radiu przypominano o wprowadzonych obostrzeniach.
:Guzik prawda”, zaprotestował mój spaczony umysł. Bo co z tymi, dla których zapalenie światła nie wpływa zasadniczo na odbiór rzeczywistości? To jest drodzy Państwo kompletny brak dostępności uśmiechu losu dla osób niewidomych. A autorkę rzeczonego cytatu należałoby oskarżyć o dyskryminację osób… nie posługujących się wzrokiem. 😉
Czy w zeszłym roku o tej porze padał deszcz ze śniegiem niestety nie pamiętam, ale na pewno nikt z nas wtedy nie przypuszczał, z jak trudną przyszłością przyjdzie nam się zmierzyć. Mierzymy się z nią na różne sposoby. Przez ostatnie miesiące chyba każdy wypracował sobie jakieś mechanizmy obronne. Jeśli o mnie chodzi, nie staram się oszukiwać samej siebie, udawać, że nie słyszę co dzieje się wokół. Zwłaszcza, że dzieje się coraz bliżej, a życie moje i moich najbliższych zaczyna mieć coraz więcej wspólnego ze stąpaniem po cienkim lodzie, z rozpaczliwą nadzieją, że uda się nie wpaść do wody. Jak dziesiątki tysięcy innych ludzi, boję się każdego dnia i nie potrafię udawać, że jest inaczej. Czytanie pomaga na chwilę, pisanie pomaga na chwilę, a potem znów przychodzi strach, jakiego dotąd nie znałam i totalna ślepota na wszelkie światło. I o ile ze strachem wygrać trudno, z tym szczególnym rodzajem ślepoty trzeba walczyć jak z… zarazą.
Mamy już taką naturę, że chłoniemy jak gąbka wszystko, co najgorsze, a rzeczy piękne, te bezcenne promyczki światła przemykają obok nas niezauważone. Zatrzymujmy się więc przy rzeczach, które kiedyś były dla nas tym światłem. Skupiajmy się na nich, choćby i początkowo wzbudzały niechęć. W końcu przebiją się do tych naszych zakutych łbów. A potem przyjdzie kolej na dostrzeżenie uśmiechu losu.
Tyle odnośnie dostępności.
Pozdrawiam Was serdecznie
Elanor

27 komentarzy

  1. Julitka said:

    No witaj, witaj, niemalże z zaświatów! W sensie metaforycznym, tzn. że długo Cię nie było, bez dziwnych skojarzeń!
    Ja z kolei mam tak, że boję się i temu w ogóle nie zaprzeczam, ale gdzieś w głębii mnie mam jakiś taki rdzeń, który trzyma mnie w kupie i nie pozwala się rozpaść.

    9 listopada 2020
    Reply
  2. ambulocet said:

    Przyznam, że też się czuję dziwnie, z resztą kto się nie czuje w dzisiejszych czasach. Pewnie. Jest niepokój, niepewność, ale chyba jeszcze nie bardzo silny strach, czy lęk.

    9 listopada 2020
    Reply
  3. gadaczka said:

    Z tego co kojarzę mieszkasz w małej miejscowości, a tam liczba zachorowań zazwyczaj jest mniejsza, więc może tym się pociesz 🙂 Nie musisz ruwnież dojeżdżać do pracy komunikacją miejską, co dla wielu jest w obecnej sytuacji stresujące.

    9 listopada 2020
    Reply
  4. magmar said:

    Ja np. nie twierdzę, żebym się w ogóle nie bała, ale z pewnych powodów to jest dla mnie bardzo dobry twórczo czas i zamierzam z tego skorzystać.
    A poza tym na wsi rzeczywiście nie odczuwa się zagrożenia aż tak bardzo, dlatego zaszyłam się u rodziców.
    I… widzę aż trzy światla, wiarę, nadzieję i miłość,

    10 listopada 2020
    Reply
  5. magmar said:

    Ale… rzeczywiście, gdy jakaś tragedia dotyczy kogoś ważnego odczuwa się inaczej.
    Covid moich bliskich nie dotknął, ale przewartościowały mi się inne sprawy i widzę szczegóły, które kiedyś nie były dla mnie istotne, bo się z nimi nie zetknęłam..
    I myślę o problemach, które mnie nigdy nie dotyczyły, bo… dopiero jakiś czas temu życie kazało mi te sprawy zauważyć, nie, nie kazało, ja je chcę dostrzegać sama z własnego wyboru.
    Przez to cieszę się każdą chwilą i dziękuję Bogu za w miarę normalne życie.

    10 listopada 2020
    Reply
  6. dariusz.1991 said:

    Dla mnie to też dobry czas. Oświadczyłem się 14 kwietnia, w czasie szczytowego okresu pierwszej fali. Powiem szczerze, że obecna sytuacja ma też dobre strony. Można więcej czasu spędzić z rodziną. Takie chwile są na wagę złota.

    10 listopada 2020
    Reply
  7. magmar said:

    Czy koronawirus to największa tragedia jaka moze dotknąć człowieka?
    Zapewniam CIę, że odpowiedź brzmi negatywnie.

    10 listopada 2020
    Reply
  8. magmar said:

    Koronawirus nawet w połączeniu ze ślepotą wg mnie to nie jest aż taki dramat, jak się nie ma innych sprzężonych chorób.

    10 listopada 2020
    Reply
  9. tajan1991 said:

    ja tam wiem że wreszcie zachoruję nie ma szans, więc skoro jestem tego pewien to się nie boję, tworzę muzykę, czytam książki, latam w eurofly, chodzę do sklepu w masce ale no ja tam się nie uskarżam mogę ziewać ile chcę. Mam znajomych którzy chorowali w rodzinie też, ale nie jest to powód do paniki i dobijania się jeszcze bardziej. od wirusa martwi mnie to co nasz żąd robi. więc nie jest najgożej

    10 listopada 2020
    Reply
  10. magmar said:

    Ale wiesz, mimo tego co napisałam pomyślałam o tych wszystkich osobach, które są w szpitalu z powodu innych przypadłości i teraz najgorsze co może być to trafić właśnie do szpitala. Covid owszem istnieje, ale… o innych chorobach też nie można zapominać.
    On sam nie jest aż taką tragedią, problem zaczyna się dopiero jak ktoś bliski trafia do szpitala, a Ty nie wiesz do którego i nikt CI nie raczy odpowiedzieć.
    Kolejnym problemem jest przemoc domowa na większą skalę, gdyż ludzie żyją na przysłowiowej kupie, bo zdalna praca, zdalne nauczanie i nie mają kiedy od siebie odpocząć.
    Obawiam się też gigantycznego kryzysu gospodarczego, ale jak już wspomniałam z tymi trzema światłami jest łatwiej.
    Prosto nie jest, w innym zakątku Eltena napisałam dlaczego, ale jest też radość z poznawania kolejnych piosenek, z ich współtworzenia, oraz rozwijania innych swoich pasji.

    10 listopada 2020
    Reply
  11. Tygrysica said:

    Szczerze mówiąc spodziewam się, że prędzej czy później mnie ta cholera dopadnie. W związku z tym maseczkę noszę, nie wchodzę do małych pomieszczeń, kiedy jest w nich więcej niż dwie osoby, uważam, zdrowo się odżywiam i tak dalej. Przy tym wszystkim jednak nie odmawiam sobie wizyt u znajomych i przyjaciół, spotkań z rodziną. Nie dajmy się zwariować. Trzy światła, wymienione przez Magmar, niech nam świecą w dzień i w noc, zamieniając szarówkę dnia powszedniego w dyskotekę marzeń.

    10 listopada 2020
    Reply
  12. Julitka said:

    Słuchajcie, ale to też jest tak, że Elanor się boi właśnie tego. I mówienie jej, że to jest głupie, też nie jest fajne. Bo ona wie, że są też te inne problemy na świecie; jestem pewna, że ma ich świadomość. Może nawet są składowymi strachu, który odczuwa. Ale jego główne źródło przedstawiła we wpisie. I też pocieszanie się, że w jej miejscowości jest mniej zachorowań, niż w mieście, jest o tyle nietrafione, że skoro boi się liczby ze swojego miasta, to ta większa, z większego miasta, raczej nie pomoże. Jeżeli widzi dookoła siebie chorych i chorobę, nie pomoże fakt, że gdzieś jest jeszcze gorzej.

    10 listopada 2020
    Reply
  13. dariusz.1991 said:

    Julitko, Problem w tym, że to już kolejny, skrajnie pesymistyczny wpis. Czy życie naprawdę musi być takie złe a każda kłoda musi urastać do rangi mroku, czy sytuacji bez wyjścia? Rozumiem, że można się bać, odczuwać niepokój etc. Warto jednak szukać także pozytywnych stron egzystencji na tym świecie.

    10 listopada 2020
    Reply
  14. gadaczka said:

    Julitko, wg mnie takie objektywneinformacje jakie przedstawiamy mogą pomóc. Jeżeli np. w większych miastach wirus jest większym zagrożeniem i ludzie jakoś żyją to w mniejszym też można sobie poradzić.

    10 listopada 2020
    Reply
  15. dariusz.1991 said:

    Otóż to. Ja np, pomijając małe spacery jestem zamknięty w czterech ścianach, co niestety wiąże się ze specyfiką dużego miasta. Chętnie wyszedłbym na powietrze na kilka godzin, co na małej wiosce jest możliwe bez większych problemów.

    10 listopada 2020
    Reply
  16. jamajka said:

    Łoł, czekajcie, ale jaki kolejny pesymistyczny wpis? Jakie kłody pod nogami? Ja tam widziałam równieżte optymistyczne, nie popadajmy w przesadę. xd.

    Co do wpisu, nocóż, każdy się boi. Ja akurat przyjęłam metodę udawania, jak z resztą pewnie zdążyłaś zauważyć… no ale cóż, życzę nam światła, bo to się jednak przydaje. Ładnie napisałaś o tym skupianiu się na lepszych.

    10 listopada 2020
    Reply
  17. jamajka said:

    Na lepszych rzeczach, miałam na myśli.

    10 listopada 2020
    Reply
  18. dariusz.1991 said:

    Jamajko, Gdybym był widzącym człowiekiem i przez przypadek przeczytałbym wpisy typu Byłoby fajniej iten obecny, a na dodatek prześledził wypowiedzi elanor dotyczące pracy, studiowania etc. Załamałbym się nad losem niewidomych. Piszę o tym otwarcie. Jeżeli kogoś uraziłem, przepraszam. Jest szansa, że jako pracodawca, litowałbym się nad Tymi ludźmi. Elanor, W tym miejscu proszę, żebyś napisała jakiś pozytywny wpis na temat życia niewidomych.

    10 listopada 2020
    Reply
  19. daszekmdn said:

    A ja tam się nie boję, bo każdy prędzej czy później się z tym zetknie, a jak coś mi się ma stać to i tak się stanie. Trzeba żyć chwilą.

    10 listopada 2020
    Reply
  20. magmar said:

    I tak sobie myślę, Elanor, że Ty potrzebujesz jakiejś zmiany, jakiegoś światła dzięki któremu spojrzałabyś w innym kierunku.
    Wydaje mi się, że sieć może zaoferować takie możliwości.

    Ty jesteś mądra więc z Internetu mądrze skorzystałabyś.
    Powiem CI to na własnym przykładzie zawodowym, że z autorem tekstów i kompozytorem moich piosenek pracuję właśnie za pośrednictwem łączy, a teraz rysuje się perspektywa ciekawego wolontariatu i gdzie ja bym znalazła takich ludzi w małym miasteczku?
    Tak samo Twoje parodie Ojca Mateusza, albo Harrego Pottera gdzieś bym wrzuciła.
    Mówię gdzieś, bo nie interesowałam się tego typu tematyką, może wtedy udałoby CI się spotkać inspirujących ludzi.

    Jak człowiek robi coś w zgodzie ze sobą, nawet takiego malutkiego, tyci tyci mniej myśli o swoich lękach, uwierz i ja mam ich sporo.
    I tu doprecyzowuję nie twierdzę, że nic nie robisz, ale twierdzę, że potrzebujesz iskry, żeby Twój wewnętrzny ogień mógł zapłonąć i tu mogę się uznać za szczęściarę dlatego wierzę, że i Tobie się uda.
    .

    11 listopada 2020
    Reply
  21. Julitka said:

    Po pierwsze i po setne, to jest blog Elanor. Może na nim przez sto pięćdziesiąt tysięcy trzysta dwadzieścia jeden wpisów opisywać swoją zieloną skarpetkę, którą ostatnio wrzuciła do prania i… nie muszę kończyć, prawda?
    Po drugie, jeżeli nawet, Dariuszu, jak to powiedziałeś "obiektywnie" (Cóż to znaczy "obiektywnie"?) ten blog jest pesymistyczny, jest 98,5% blogów na Eltenie, które albo nie są pesymistyczne, albo mogą takie nie być. Moim zdaniem blog Elanor pesymistyczny nie jest w ogóle, co najwyżej realistyczny. Więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dziewczyna twardo stąpa po ziemi, ma swoje poglądy, widać, że i doświadczenie jakieś ma, więc… Fantastyczne w jej blogu jest to, że właśnie szuka tego światła w mroku, pociesza wpisami nas i siebie…
    Na Eltenie jest kilka blogów, które zieją mrokiem i nie tylko mrokiem. Tam raczej należałoby w komentarzach napisać "dość". Nie będę rzucać nickami, bo, jak mówiłam, to w sumie są ich blogi i ich życie.
    Piszecie komentarze tak, jakby Elanor siedziała na tyłku, łamała białe swe dłonie i mówiła "nie ma sensu żyć, więc po co dalej gnić".
    Pomijając już fakt, że i takie sytuacje się zdarzają i nie są do potępienia, to Elanor do takiej osoby raczej daleko. 🙂
    Dariuszu, mówisz często o tym, że niewidomi bardziej zrehabilitowani czy śmielsi wywyższają się i patrzą z pogardą na innych. Widocznie problem nie tyczy braku wzroku w czystym sensie tego słowa, bo widzę tu dość podobne zjawisko.
    Napisałeś też, że w sumie Elanor prawa narzekać nie ma, bo np. może "wyjść na powietrze", a Ty nie możesz wyjść na powietrze. Super, ale za to Elanor nie może:
    A Spotykać się ze znajomymi;
    B Iść na basen;
    C Uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych;
    D Znaleźć fajnej, satysfakcjonującej pracy…
    Mam wymieniać dalej?
    Przecież tu nie chodzi o licytowanie się!
    Nie gniewaj się, Dariuszu, ale zdenerwowała mnie też Twoja prośba o napisanie jakiegoś pozytywnego wpisu.
    Jezu, to socjalizm, dyktatura, czy co? Elanor nie wpasowuje się w standardy, więc do odstrzału albo do poprawy?
    Elten nie był, nie jest, nie będzie i nie ma być miejscem, gdzie spotykają się ludzie o jakichś określonych ramach w mózgu. I nikt do nikogo nie może się przystosowywać w sensie, jaki podajesz. To niemal okrótne!
    Wrócę jeszcze na chwilę do "pocieszania" dużymi liczbami:
    Moja mama ma taką metodę. Gdy mówię, że jest mi smutno, informuje mnie, że inni mają gorzej i opowiada historie, straszne historie, jakie usłyszała w pracy. I, serio, to nie pomaga! Jak widzę, jak ludziom jest ciężko, co się na tym złym świecie dzieje, z czym muszą się mierzyć, to nie dość, że im współczuję, to jeszcze w dodatku mam wyrzuty sumienia. Wyrzuty sumienia, bo nie mogę się pozbyć smutku, który te historie miały uleczyć. Więc jestem smutna, bo byłam smutna, jestem smutna z powodu tych ludzi i jeszcze jestem smutna, bo czuję się beznadziejna, kapryśna, nie potrafię sobie poradzić z własnym smutkiem i w ogóle co ja tam wiem o życiu. Także nie polecam.
    Mojej mamie to pomaga, więc pewnie w wielu przypadkach jest skuteczne, ale nie w moim. I wydaje mi się, że nie jestem sama.
    Z Magmar z kolei właściwie się zgadzam. Zawsze warto uczynić jakiś krok w kierunku dobrej zmiany. Duży krok w kierunku dużej zmiany. Ale myślę, że Elanor jest na tyle mądra, że albo się przygotowuje, albo na razie musi zapznać się z miejscem, w którym teraz jest, by potem dopiero zrobić ten pierwszy krok.

    11 listopada 2020
    Reply
  22. magmar said:

    Ale, Julitko.
    Taka jest specyfika blogów PUBLICZNYCH, jeśli ktokolwiek pisze o swoich wynurzeniach to, niestety może się liczyć z tym, że ktoś będzie miał inne zdanie.
    Jeśli natomiast poczuwasz się do tego by chronić, wspierać i terapeutyzować użytkowniczkę Elanor, porozmawiajcie jak stare dobre przyjaciółki, wysłuchaj jej żalu, bólu i cierpienia, wlej w nią otuchę, tak, żeby nie musiała o tym pisać na blogu przez co nie będzie narażona na krytykę, uwaga to nie oznacza hejt ze strony innych użytkowników.

    11 listopada 2020
    Reply
  23. Julitka said:

    O nie, zdecydowanie daleko mi do terapeutki. 🙂
    Gdyby ktoś mnie zalecił jako terapię, szkoda biednego pacjenta.

    11 listopada 2020
    Reply
  24. magmar said:

    Jak pewnie Ci wiadomo przyjacielska rozmowa od serca może mówiąc górnolotnie odnieść efekty terapeutyczne więc, szczerze zachęcam, szczególnie, że czuję, iż w tym przypadku mogłabyś mieć do tego predyspozycje.

    11 listopada 2020
    Reply
  25. Elanor said:

    Ludzie! Ja chciałam tylko powiedzieć, że jeśli ktoś w tej chwili czuje się podobnie – a mogę się założyć, że bardzo dużo takich osób się znajdzie – to i trzeba i da się z tym walczyć. Małymi kroczkami z powrotem do światła. Mam wrażenie, że nikt nie wziął w ogóle pod uwagę ostatniego akapitu.

    11 listopada 2020
    Reply
  26. Julitka said:

    Ja – owszem.
    Widzę, że walczysz i jak walczysz.
    I jestem w podobnej sytuacji. 🙂

    11 listopada 2020
    Reply
  27. jamajka said:

    No właśnie mi sięteż wydaje, że sporo osób… znaczy w sumie nie, nie sporo, ze dwie albo trzy, ale jednak, nie zauważyło w ogóle reszty wpisu, tylko tę pesymistyczną część. ANi żart na początku, ani terapeutyczny promyk nadziei na końcu, jakoś im umknął. :d A dziwięsię, nobo to jednak spójnytekst był i warto go rozważać w całości.
    @Dariusz OK, każdy ma swojąopinię. Ja z kolei kojarzę parę widzących osób, które czytało wpisy Elanor, więcej niżjeden i wcale się nad niewidomymi nie litują. A na pewno nie ten, bo w tym nic o wzroku tak do końca nie było. Bo to z tym światłem, to kurcze taka jakby przenośnia była. A już te poprzednie, o studiach itd. No cóż, Elanor może myśleć, jak chce, z tym, że ona też mówi zwykle o pomyśle na siebie jako takim, niezależnie od wzroku.

    12 listopada 2020
    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *